OŚWIADCZENIE PRZEWODNICZĄCEGO ZARZĄDU DZIELNICY XVI W SPRAWIE DZIELNICOWEGO BUDŻETU OBYWATELSKIEGO
Rok 2017 to kolejna, czwarta już edycja inicjatywy pod nazwą Budżet Obywatelski. Zarząd Dzielnicy XVI Bieńczyce postanowił po raz pierwszy nie przeznaczać żadnych środków finansowych na ten cel. Ku mojemu zdziwieniu decyzja ta wywołała medialną burzę, dlatego po raz kolejny chcę wytłumaczyć jakie względy to spowodowały. Postaram się przedstawić to jak najprościej. Zacznę od tego, że Dzielnicowy Budżet Obywatelski polega na tym, iż to radni Dzielnicy z własnych środków, które mają do dyspozycji na dany rok, przeznaczają kwotę pieniężną, której wysokość sami ustalają. Robią to w formie uchwały przyjmowanej większością głosów na styczniowej sesji. W ramach tych środków mieszkańcy w wyznaczonych terminach mogą zgłaszać projekty, które po ocenie merytorycznej dokonanej przez jednostki miejskie są poddawane pod głosowanie. Po czym projekt, który zdobędzie najwięcej punktów musi zostać przez Dzielnicę zrealizowany. Tu pojawiają się moje zastrzeżenia i wątpliwości. System komputerowy Budżetu Obywatelskiego jest tak skonstruowany, że nie sprawdza, czy wnioskodawca oraz osoby głosujące na dany projekt są faktycznie mieszkańcami Bieńczyc, czy też nimi nie są, a tylko tak podają, aby móc złożyć projekt i przyznać mu punkty. Wszystko opiera się na oświadczeniu woli, którego nikt nie weryfikuje. Aktualnie jest możliwym, że osoba mieszkająca np. w Warszawie, bądź Pcimiu zgłosi projekt dla Bieńczyc, który po pozytywnej weryfikacji przez urzędników musi zostać poddany głosowaniu, a po uzyskaniu największej liczby punktów zrealizowany. Ponadto zgodnie z obowiązującym regulaminem Budżetu Obywatelskiego nie wolno ujawniać personaliów wnioskodawcy. Kolejna rzecz to fakt, iż radni Dzielnicy, którzy przeznaczyli własne środki na BO nie mogą oceniać zgłaszanych projektów. Według mnie taki system jest nie do przyjęcia, gdyż może spowodować, iż za nieprzydatny, bądź szkodliwy dla mieszkańców wybrany do realizacji projekt nie odpowie osoba zgłaszająca jak i osoby, które na niego zagłosowały, gdyż pozostają anonimowe. Natomiast jestem przekonany, że za to odpowie radny wybrany z danego okręgu. To do niego będą skierowane ewentualne pretensje mieszkańców i zapewne już więcej nie uzyska mandatu radnego. Zostanie więc ukarany za coś na co nie miał żadnego wpływu. Dla przykładu podam, że w drugiej edycji Dzielnicowego BO anonimowy człowiek zgłosił projekt przewidujący stworzenie wybiegu dla psów na zieleńcu pomiędzy oknami Przychodni na os. Jagiellońskim 1 i Przedszkola „Słoneczne Wzgórze”. Tym samym osoby chore czekające na lekarza, czy też dzieci bawiące się w przedszkolu musiałyby wysłuchiwać szczekających psów, a czasem patrzeć na zwierzęta załatwiające swoje potrzeby fizjologiczne, nie wspomnę już o zarazkach, które byłyby w tym miejscu. Niestety jednostka miejska ZIKIT pozytywnie zaopiniowała możliwość realizacji tego projektu. Na prośbę, a wręcz oburzenie mieszkańców Zarząd Dzielnicy Bieńczyce próbował zablokować możliwość głosowania na ten projekt, jednak otrzymaliśmy odpowiedz, że jeśli projekt spełnia wymogi formalne - a ten wg ZIKIT spełniał - to musi zostać poddany głosowaniu i Dzielnica nie ma na to żadnego wpływu. Na szczęście projekt uzyskał zbyt małą liczbę punktów, aby być zrealizowanym. Innym przykładem jest Dzielnica, w której na prośbę mieszkańców radni usunęli niechciane ławki, a następnie w ramach Dzielnicowego BO wygrało zadanie polegające na ponownym postawieniu w tym miejscu ławek. Mieszkańców to zdziwiło i oburzyło. Pytają, który radny postawił tam znowu ławki? Znów żądają ich usunięcia. Takie przykłady można mnożyć. Gdyby Dzielnica miała możliwość jako pierwsza zaopiniowania zgłoszonego projektu nie dochodziłoby do takich sytuacji. Radni najlepiej wiedzą czego potrzebują mieszkańcy danego rejonu, gdyż są wybierani w bardzo małych okręgach i przecież na co dzień spotykają się ze swoimi wyborcami. Paradoksem jest również to, że realizowane są nie tylko zwycięskie projekty, ale także te których mieszkańcy nie chcieli. W tym roku tak się zdarzyło w Bieńczycach, że zostanie zrealizowane również to zadanie, które zdobyło najmniejszą liczbę punktów. Dlaczego? Pieniędzy przeznaczonych na BO wystarczy tylko na zadanie, które zdobyło najwięcej punktów i na to ostatnie, siódme w kolejności, które uzyskało najmniejsze poparcie. Moimi zastrzeżeniami dzieliłem się wielokrotnie na konwentach z Przewodniczącymi Rad Dzielnic, jak również z Przewodniczącym Rady Miasta Krakowa. Prosiłem przez ostatnie dwie edycje, aby został zmieniony regulamin w ten sposób, by wyeliminować takie sytuacje. Niestety w odpowiedzi zawsze słyszałem, że moje uwagi nie zostaną uwzględnione w regulaminie, a jeśli Dzielnica ma zastrzeżenia to nie musi przeznaczać środków na tę inicjatywę. Po mojej rozmowie z większością radnych Bieńczyc, którzy podzielają moje zastrzeżenia, w tym roku Zarząd Dzielnicy nie przygotował projektu uchwały o przeznaczeniu środków na BO. Pragnę zaznaczyć, że również nikt z pozostałych radnych nie przygotował i nie zgłosił projektu uchwały w tej sprawie, choć zgodnie ze Statutem Bieńczyc inicjatywę taką ma nie tylko Zarząd Dzielnicy, ale również trzech radnych, a także grupa 50 mieszkańców. Rozumiem to w ten sposób, że pozostali radni przychylają się do zastrzeżeń Zarządu, dlatego dziwi mnie ta medialna nagonka na naszą Dzielnicę. Nie miałem również sygnału od mieszkańców Bieńczyc, by oczekiwali na kontynuację Dzielnicowego BO, tym bardziej, że pomimo wydania przez Radę Miasta Krakowa w 2016 roku kwoty pół miliona zł publicznych pieniędzy na promocję tej inicjatywy, frekwencja w Krakowie spadła do 7,5 %, a w Bieńczycach do 2,5 %. Argumentem przedstawianym przez zwolenników BO był fakt, iż radni Dzielnicy wybrani w tej kadencji uzyskali między 140, a 391 głosów za ich wyborem, natomiast zwycięski projekt w Bieńczycach uzyskał minimum 553 głosy. Tylko nikt rzetelnie nie poinformował, że Dzielnica jest podzielona na 21 okręgów, z których każdy ma średnio 1700 mieszkańców uprawnionych do głosowania. To znaczy, że tylko tyle osób może zagłosować na jednego radnego natomiast na projekt Dzielnicowego BO mogą zagłosować mieszkańcy z całej Dzielnicy. Pamiętajmy też, że na radnego może głosować tylko osoba pełnoletnia ( ukończony 18 rok życia), a na BO może głosować osoba, która ukończyła 16 rok życia, co jeszcze bardziej zwiększa liczbę potencjalnych głosujących na zgłoszone projekty. Z tego jest prosty wniosek, że 553 głosy to bardzo słaby wynik przy uprawnionych około 40 tysiącach mieszkańców. To, iż w tym roku wycofujemy się z BO nie oznacza, że już na zawsze zrezygnowaliśmy z tej formy partycypacji mieszkańców. Jeśli zostaną dokonane konieczne naszym zdaniem zmiany w regulaminie to w 2018 roku możemy wrócić do tego projektu. Tylko wtedy należy zadać sobie pytanie po co są potrzebne Rady Dzielnic? Czy nie należało by z nich zrezygnować zastępując je Budżetem Obywatelskim. Likwidacja Rad Dzielnic przyniosła by miastu oszczędności. Prezydent Miasta Krakowa z pomocą Rady Miasta Krakowa i podległych mu magistrackich urzędników spokojnie poradziłby sobie z realizacją wszystkich zadań zgłoszonych bezpośrednio przez mieszkańców w ramach Dzielnicowego jak i Ogólnomiejskiego Budżetu Obywatelskiego. Ja jednak uważam, że inicjatywa BO nie jest w stanie zastąpić radnych dzielnicowych, dlatego jeszcze raz bardzo proszę o zmianę regulaminu Budżetu Obywatelskiego.
Andrzej Buczkowski – Przewodniczący Rady i Zarządu Dzielnicy XVI Bieńczyce